|
|
|
|
Przejście: 29 czerwca 2004
Trasa: Sellajochhaus (Rif. Passo Sella) – Friedrich Augugst Weg (Sent. Federico Augusto) – Fassajoch (Jëuf de Fascia) – Piza da Uridl – Rif. E. Comici - Selajochhaus
Znakowanie: Drogi Nr. 4-557, 527, 526, 526a, 526-528
Czas przejścia: 5 – 8 godz. (im dłużej, tym ładniej...)
Charakterystyka: łatwa wędrówka górska w przepięknym ambiente.
|
|
|
|
|
Właściwie jest to doskonała trasa na pierwszy dzień pobytu w okolicach Langkofela. Droga nie wymaga ani specjalnego przygotowania kondycyjnego, ani nie przewyższa trudnościami przeciętnej drogi graniowej Tatr Zachodnich. Cała droga przebiega na pułapie między 1968, a 2362 m, i startując z Sellajochhaus na 2183 m nie oczekują nas żadne długie podejścia. Jedynie w końcowej fazie napotkamy parę stromych, ale i krótkich odcinków nie przekraczających 200 m różnicy wzniesień. W zamian za to poznajemy topografię masywu i zostajemy wynagrodzeni niepowtarzalnymi widokami.
|
|
|
|
|
Trasa ta nadaje się również jako odcinek wielodniowej drogi w poprzek Dolomitów, jeśli przechodzi się przez masywy Schlern (Sciliar) – Langkofel (Sassolungo) – Sella – Fanes. Infrastruktura na drogach długodystansowych jest znakomita, sięgając od hoteli, poprzez schroniska do wspaniałych miejsc biwakowych.
Ruszamy z parkingu przy Sellajochhaus. Z mojej perspektywy jest to okropne miejsce. Parking przy schronisku jest nie tylko że płatny, to jeszcze zatłoczony (parkować powyżej, jeśli jest miejsce). Wycieczki autokarowe mają tu swój wybieg, a kolejka linowa na przełęcz Langkofel przyciąga przy ładnej pogodzie tłumy urlopowiczów. Zarówno przy schronisku, jak i na pierwszych dwóch kilometrach drogi imienia Fryderyka Augusta (nr. 4-557) nie oczekujmy więc ciszy i kontemplacji. Szeroki ten odcinek drogi przypomina bardziej drogę na Polanę Chochołowską w szczycie sezonu. Większość ludzi zmierza jednak do wyraźnego wzniesienia na Col Rodela, gdzie na 2484 m znajdują się schronisko-bufety Des Alpes i Rodela, oraz oszpecające wieże przekaźnikowe, widoczne już z autostrady na Brenner. Z drugiej jednak strony jest to wspaniały punkt widokowy, i warto się pofatygować na jego kopę.
|
|
|
|
Nasza droga omija jednak Rodelę i przecinając piargi spadające spod Grohmannspitze (Sasso Levante) i dalej ze stoków Plattkofela (Forcella Sassopiatto), trawersuje pod ścianami masywu. Droga jest tu dalej wyraźnym, głęboko wydeptanym szlakiem i wije się zgrabnie wzdłuż topografii stromych, piarżystych hal Pian dai Manc i Pian de Sas, oferując wiele zachęcających miejsc na odpoczynek w cudownej aurze gór.
|
|
|
|
|
|
Równie dobrze można też skorzystać ze schronisk i bufetów, których na naszym szlaku nie brakuje. Pierwszym jest urocze Rif. Sandro Pertini (1 godz. od Sellajochhaus), następne to Rif. Sasso Piatto na Fassajoch. Tu jest już trochę więcej ludzi, gdyż w pobliżu znajduje się parę stylowych domków wczasowych i istnieje możliwość wyjazdu kolejką linową do pobliskiego schroniska Williamsa. Mimo tego jest Fassajoch ciekawym miejscem, gdyż rozwiązuje się tu zagadka nazw pobliskich szczytów. To, że Langkofel (pol.: Długi Szczyt) się tak nazywa jest oczywiste. Bądź ca bądź na wschód opadają jego 1000-metrowe ściany. Ale skąd nazwa Plattkofel (pol.: Płaski Szczyt)? Przecież patrząc od wschodu lub od północy, rzucają się w oczy wielkie przepaściste urwiska. Od zachodu jednak Plattkofel sprawia wrażenie płaskiego usypiska kamieni, a droga na szczyt, wprawdzie długa i mozolna, nie przekracza w trudnościach wejścia na Babią Górę. Zjawisko erozji stoków na jedną stronę jest w Dolomitach bardzo częste. Spotkamy je zarówno na Marmoladzie, jak i w grupie Selli. Zresztą w Tatrach (szczególnie po słowackiej stronie) jest ono równie powszechne; najlepszym przykładem jest Krywań.
Z Fassajoch można zatem z powodzeniem ruszyć w głąb masywu Langkofela. Należy jednak wziąć pod uwagę, że po drugiej stronie Plattkofela czeka nas dużo trudniejszy teren. Przez północno-wschodnią ścianę Plattkofela prowadzi wymagająca Ferrata Schustera (Schuster Steig), a w głębi masywu ogromne i strome piargi Plattkofelkar (Conca del Sassopiatto). Wyposażenie ferratowe i solidne obówie (całoroczny śnieg w żlebach) są tu bardzo wskazane. Największym wyzwaniem jest jednak trudna orientacja i nieobliczalny makroklimat całego masywu.
|
|
|
|
|
Dużo łatwiej i niemniej ciekawie jest na naszej dalszej trasie dookoła masywu drogą nr. 527. Także i tu, po opuszczeniu okolicy schroniska robi się zacisznie. Droga prowadzi teraz bezpośrednio pod skałami dolnego piętra Plattkofela, gdzieniegdzie trawersując szerokie i głębokie żleby lub wychodząc na obszerne hale. Jedną z nich jest urocza Piza da Uridl, z której północno-wschodniego zbocza rozpościera się przepiękna panorama na profil grzbietu Langkofela. Warto poświęcić tu parę chwil na kontemplację.
Teraz oczekuje nas 150 m zejścia stromymi schodami w dół żlebu, a następnie podejście pod schronisko Vicenza (Langkofelhütte), jednego w swej atmosferze najbardziej wysokogórskiego schroniska w okolicy. Nie musimy jednak do niego podchodzić. Nasz szlak omija je dołem przechodząc tu w drogę nr. 526 w kierunku Piz Ciaulonch (kierunkowskaz na Passo Sella). Teraz idziemy bezpośrednio pod kolosalną ścianą Torre di Guardia, a następnie pod wodospadem spadającym z Torre di Pisa. Poniżej Col de Mesdi przechodzimy na drogę 526a trzymając się poziomego trawersu (droga 526 odchodzi tu w dół, a w górę prowadzi niewygodna i trochę niebezpieczna ścieżka piargami pod wieżę Comiciego).
|
|
|
|
|
Także i tu droga prowadzi pod ścianami Langkofela ukazując z bliska ich olbrzymie rozmiary. Jeszcze jedno podejście do schroniska Comiciego i stoimy przed następną, wspaniałą panoramą. Tym razem przed naszymi oczami rozciąga się w całej okazałości północno-zachodnia ekspozycja grupy Sella. Od wież Murfreit na północy, po wieże Selli na południu widzimy jak na dłoni cały mur Mesules i koronujące nad nim szczyty.
|
|
|
|
Nasza wędrówka się tu jeszcze nie kończy. Mimo że droga prowadzi teraz szerokimi halami Plan da Tambres i Gran Plans, to tuż przy Sellajochhaus oczekuje nas jeszcze jedna ciekawostka: Miasteczko Skalne (Cittŕ dei Sassi). Pozostałości po ogromnym piargu Langkofela tworzą tu labirynt skał i głazów. Może tu być w sezonie trudno o zaciszne miejsce, ale z całą pewnością nie trudno tu o skały do boulderingu, a i „wędkę” da się tu i ówdzie zarzucić tak, że nawet początkujący wspinacze mogą tu przyjemnie spędzić czas.
|
|
|