Grań jest szeroka, przejrzysta, odsłania widoki na zapierające dech szczyty. Słowo Kaukaz zaczęło nabierać kształtu, koloru. Grzesiek nawet się nie zastanawiał nad odpoczynkiem i od razu poszedł dalej, wyżej i wyżej. Reszta najpierw odpoczęła rozkoszując się tą górską sielanką, ale i nas ciągnęło dalej. Z zewnątrz dochodził tylko cichy głos rozsądku, mówiący „nachodzicie się jeszcze, nachodzicie”. Myśli te rozwiewał wiatr. Silny, porywisty. Nie zwiastował nic dobrego.
|