Powyżej bloków znajdują się resztki starej wioski. Domki wyglądają chwiejnie. Wgniecione miedzy pastwiska i sterty gnoju przypominają slumsy. Ale w odróżnieniu od bloków, mieszkańcy tych zabudowań mają tu jakiś sens bytu. Hodują krowy, kozy i owce. Trzymają kury, uprawiają coś w ogródku. Elbrus to mała wioska, a różnice między trybem życia tak ogromne. Inaczej jest z przynależnością etniczną. Przynajmniej w czasie mojego krótkiego pobytu nie byłem wstanie odróżnić, kto jest Rosjaninem, a kto Bałkarem. Wchodząc do sklepu, podchodząc do przydrożnego sklepiku, czy w barze, nie wiedziałem: mówi się tu zdrastwójtie, czy salam? Bądź co bądź jako turysta nie chce się nikogo urazić...
W dolinę Baksan zaczęły od północy nadciągać chmury. Ich gęsta masa wlewała się powoli, ale skutecznie w dolinę. Jeszcze godzina, dwie i zasłoni nam górski świat osaczając nas swą wilgocią. Czyżby nadchodziła zmiana pogody? Trudno powiedzieć. Wieczorny deszcz w górach nie jest niczym nadzwyczajnym. Na razie jest ciepło. Na jutro obawiamy się upału.
|