Tatra Mountaineering Pages

Alpy 2003

Alpy 2002

Dolomity 2002

Arco 2001

Galeria na Elbrus

Zdjecie za 100 rubli - Das 100-Rubel-Bild

Wysiadamy. Brama otwarta, dom zamknięty. Masmuda, właściciela budynku ani widu, ani słychu. No, ale Masmud wie, że przyjeżdżamy, więc z pewnością zaraz się zjawi. Czas płynie, nikt nie przychodzi. Głód burczy w brzuchu, tym większy, że Robert zapowiedział szaszłyk z baraniny. No nic, stertę bagażu zostawimy na ganku, dwóch z nas zostanie przy worach. Pierwsi, którzy sobie pojedzą, zmienią ich, w międzyczasie pojawi się Masmud i wszystko będzie w porządku.

W barze „Elbrus” gospodyni jest trochę zaskoczona taką nawałnicą turystów. Tu, w odróżnieniu od drugiego, wyżej położonego baru w wiosce, spotykają się właściwie tylko miejscowi. Ale jakoś dostajemy naszą baraninę i pielmieny, a że głód jest najlepszym kucharzem, to i jedzenie smakuje. Marek, Paweł i Grzesiek pojedli najszybciej i zmieniają naszą wartę przy plecakach. Wkrótce wszyscy są syci, atmosfera doskonała. Wracamy. Po paru minutach marszu słyszymy strzał.

- Panowie, ja nie chcę nic mówić, ale to był strzał z pistoletu. – mówię idąc w ciemnościach.
- W Zakopanem bym sobie pomyślał, że jakiś łebek petardy puszcza, ale tu... chyba masz rację.- dodaje po chwili namysłu Maciek.
- Tak i co gorsza, strzał ten doszedł z kierunku domu Masmuda, – mówię pół żartem, i dodaje pól serio – przyśpieszmy korku.

Zbliżając się domu słyszymy następne dwa strzały. Tym razem widzimy też i ogień z karabinu. Ktoś strzela i to dokładnie w tym miejscu, gdzie zostawiliśmy przed domem plecaki. Jesteśmy przerażeni! Przecież tam są nasi! Paweł, Marek i Grzesiek pilnują plecaków! Biegniemy. Już przed domem widzimy jak jakiś facet chowa coś w bagażniku białej Wołgi. Robert go poznaje: to Masmud we własnej osobie. Przed domem czekają nasi chłopcy. Żyją!

Co się wydarzyło? Masmud zamiast czekać na nas w swojej chałupie, pojechał na jakieś tam wesele. Prawdopodobnie wypił trochę, i zapomniał o naszym przyjeździe. Ale jak to we wioskach bywa, ktoś musiał mu donieść, że koło domu kręcą się jakieś typy. Dla Masmuda nie znaczyło to nic dobrego. Kto wie z kim taki facet ma coś na pieńku... Wsiadł w Wołgę i w drogę. Było już ciemno. Podjechał po bramę. Widzi przed drzwiami jakieś niewyraźne postacie. Wysiadł, podszedł do bagażnika, wyciągną kałasza, przeładował. Podszedł do bramy i na dzień dobry oddał strzał w powietrze. Lepiej od razu wyjaśnić sprawę, zanim zadawać się z kimś po ciemku w pogadanki. Chłopcy oczywiście próbowali wytłumaczyć człowiekowi, kim są i co tu robią. Masmud był ponoć tak zdenerwowany – lub przyćmiony, – że nie spuszczał lufy z chłopaków. Spojrzał, co to za jedni, potem przeprowadził inspekcję okolicy, zaglądając za dom, czy nie ma tam przypadkiem więcej takich. Upewniwszy się, że nie są to bandyci, lecz rzeczywiście turyści z Polski, oddał dwa strzały w powietrze. Prawdopodobnie był to sygnał dla jego kolegów, że wszystko jest w porządku. Po chwili, kiedy już rozlokowaliśmy się w jego domu, zajechał drugi samochód. Tym razem wyszło z niego czterech chłopa z karabinami. Zobaczywszy pustą Wołgę przed domem i blask świeczek w domu – Masmudowi ponoć zakład energetyczny odłączył prąd – i oni zaczęli czujnie zbliżać się do budynku. Na szczęście Masmud wyjaśnił sprawę, zanim i ci panowie spróbowali podjąć „własną inicjatywę”.

© by Dariusz T. Oczkowicz

[Kaukaz 2003] [Tam...] [... i z powrotem] [Galeria na Elbrus] [Galeria na Elbrus] [Galeria z Elbrusa] [Panorama Elbrus] [Moskiewskie impresje] [Kaukazkie impresje] [Tapety]

Odwiedzająac strony moich sponsorów pomagasz mi w dalszch publikacjach:

kraxel.com Outdoor & more
greencard.de
reisesuchmaschine24.de
Vorsicht Suchtgefahr: GyroTwister !
OBI Bau- und Heimwerkermarkt