Na campingu zaczyna się wielkie suszenie. Mokre jest właściwie wszystko. W namiocie znajduję nawet jeszcze deadmana: zmarzniętą w kość skarpetkę. Śmieszne uczucie: w lipcu, w otoczeniu turystów siedzących w krótkich spodenkach przed grillem, trzymać w ręce bryłę lodu zniesionego z 3500 m wyżej położonego lodowca.
|