Namiot rozbijamy na starym miejscu. Dopiero teraz uzmysławiam sobie, że przez cały dzień zjadłem dwa batoniki i dwa plasterki szynki. Mimo tego topienie śniegu trawa tak długo, że rezygnuję tego dnia z posiłku. Chcę tylko pić i spać. Herbata do termosu i nic tylko pić. Marcin nie wygląda za dobrze, postanawia jednak coś zjeść i mimo marznącego deszczu dzielnie siedzi przed namiotem i topi śnieg. Jest na tyle miły, że przed snem podaje mi jeszcze litr gorącej wody w butelce, którą od razy lokuję w śpiworze, jako ogrzewanie i rezerwę picia na noc.
|