Przede wszystkim Monika, której stan się pogarsza, dopiero w środku uświadamia sobie, że nie będzie to piknik. Nalega na rozbicie namiotu. Ale nie jest to takie proste: stok jest tu pochyły, nie mamy deadmenów, a gdyby namiot tu poszedł w dół, to leciałby jak strzała dobre 1000 m w dół lodowca. Ale postanawiam nie dzielić się tymi obawami z moimi partnerami. Bądź co bądź to ja ich w to wpakowałem i powinienem jak najszybciej znaleźć wyjście z tej – delikatnie mówiąc - niewygodnej sytuacji. Nic, śruby lodowe, do których jest teraz przymocowany dach schronu musimy zabrać do zakotwiczenia namiotu.
|